Czasem odrobina egoizmu się przydaje. Zalatana jestem ostatnio strasznie, ale przysiadłam i zrobiłam kilka drobiazgów dla siebie, bo ciągle coś robię, a sama mało co mam okazję ponosić.
Na pierwszy ogień wrzucam kulkę. Męczyłam się nad nią jak dziki osioł, ale ogólnie z efektu jestem zadowolona, po oksydowaniu nabrała szlachetności i dumnie dynda mi na szyi. Już ją lubię.Poza tym masa bransoletek. Leciutkie warkocze ze sznurka sutaszowego i moje ukochane druciaczki, z koralików szklanych, ceramicznych i fimo z wykończeniami z elementów w kolorze starej miedzi. Pasują mi do letnich sukienek i kolorowych koszulek, więc będę je nosić całe lato! :)
Ta ostatnia bransoletka podoba mi się najbardziej :) a dyndadełko fajne uplotłaś! :D
OdpowiedzUsuńwiesz Marta, ja ciągle nie odebrałam bransoletki od Ciebie, więc możemy zrobić jakąś wymiankę jeśli chcesz >:]
Usuń